Początek tygodnia. Wstaję spóźniona, bo nie usłyszałam budzika, robię kawę i okazuje się , że karton z mlekiem jest pusty, tylko ktoś ( może ja, tyle , że nie pamiętam ) odstawił go na półkę w lodówce i muszę pić czarną. Wychodzę z domu wracając się dwa razy po telefon i kalendarz. Winda zatrzymuje się na każdym niemal piętrze, bo ktoś dla żartu nacisnął wszystkie możliwe przyciski . Uciekają mi sprzed nosa tramwaje. Nic mi się nie udaje załatwić. Nieoczekiwanie trafiam w sam środek ulewy. Zapominam portfela z domu i uświadamiam to sobie w sklepie po odstaniu 20 minut w kolejce. W drodze powrotnej orientuję się, że winda jest zepsuta. Zziajana i wściekła wdrapuję się na dziesiąte piętro i dowiaduję się, że nie będzie prądu przez 2-3 h ...
Nienawidzę poniedziałków !!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz